wtorek, 24 września 2013

Niektóre uczu­cia są zbyt war­tościowe, by o nich mówić..

Wraz z wybiciem godziny 9 rodzeństwo Zabinich spotkało się w swoim ulubionym miejscu w domu, czyli w kuchni. Oboje byli niewyspani i potwornie głodni. Zasiedli na stołkach barowych i przywitali się z Dorianem krótkim mruknięciem co według nich brzmiało jak ,, Dzień Dobry".
- Witam państwa. Co sobie życzycie na śniadanko ?- kucharz jak zwykle był w wybornym humorze. Oni tylko wzruszyli ramionami.
- Zrobię wam omlet z kurkami... no ale nie chyba wam wystarczą kanapki z pomidorem.
- Co! Omlet! Tak tak tak tak! - Blaise, aż klaskał z radości. Była to jego ulubiona potrawa którą jeść mógł tylko dwa razy na rok, nie wiedzieć czemu. Hermiona spojrzała na brata z politowaniem, ale posłała mu promienny aczkolwiek zaspany uśmiech.
- Jak sobie pan życzy paniczu. - Dorian zabrał się do roboty, a oni już po niespełna 5 minutach wsuwali pyszny, puszysty i wspaniale pachnący omlet.
- Masz może tego jeszcze trochę?- spytał Zabini po tym jak zjadł trzecią dokładkę.
- Na Salazara słońce ty się zaraz w swoje ulubione skórzane spodnie nie dopniesz. Tylko tym razem nie próbuj ich zakładać na mokre nogi. - na wspomnienie uwięzionego w ubraniu ślizgona mimowolnie zachichotała.
- Ha ha ha.. wybitne, serio.. było mi wcześniej powiedzieć, że skóry nie zakłada się na mokre ciało, ale nie! Ty musiałaś stać w drzwiach i się śmiać,... a ja biedny nie wiedziałem o co ci chodzi i co się dzieje.- po tych słowach teatralnie starł łzę z policzka i udając focha odwrócił się od siostry, która teraz śmiała się wniebogłosy. Kiedy po 5, 10 no 15 minutach wreszcie się uspokoiła. Przytuliła go od tyłu i podsunęła pod nos swoją porcje omleta.
- Jedź skarbie.. ja już nie jestem głodna.
- To jakiś podstęp tak ? Ty nigdy nie oddajesz nikomu SWOJEGO jedzenia. Zatrułaś je?- mówiąc to cały czas nieufanie patrzył na dziewczynę. Kochał ją. Była jego największym skarbem i jedyną, oprócz matki, rodziną. Nigdy go nie oszukała i z wzajemnością, ale jeśli chodzi o posiłki NIGDY z NIKIM  się nie dzieliła. Zawsze mówiła, że ,, to niehigieniczne", albo ,, no chyba na mózg upadłeś", a tu proszę..
- Powiedzmy, że dzisiaj jest dzień dobroci dla piekielnych zwierząt. No wsuwaj Diabełku bo Dildo zaraz cię w tym wyręczy. - chłopak spojrzał w kierunku talerza i faktycznie, jego pies zdążył już zjeść połowę placka.
- Ah... Dildo ty niegrzeczny psiaku. No, ale jaki pan taki pies. Chodź tu bestio.- zwierzak wskoczył mu na kolana i zaczął lizać po ręce. Hermiona zawsze wiedziała, że jej brat jest ostro stuknięty, ale żeby nazwać psa, jak zabawkę erotyczną?! Chociaż z drugiej strony czego można się było spodziewać. Przecież wymyślił to po pijaku. Z rozmyślań wyrwał ją głos Doriana.
- Hermiono, słońce. List do ciebie.- Dziewczyna podziękowała mu i zabrała się do czytania wiadomości.

Kochana Mioneczko!

Pamiętasz, jak wczoraj mówiłam, że nie mam sukienki na imprezę? Co powiesz na wypad do Londynu po jakąś fajną kieckę, a potem może kawa w Starbuks'ie?


Najpiękniejsza i najukochańsza przyjaciółka,
Cass

P.S. Draco cię pozdrawia i prosi, żebyś przekazała Diabłowi, że wpadnie do niego około 15. Czekam na natychmiastową i oczywistą odpowiedź.

,, Ta to wie, jak mnie podejść". Miona uśmiechnęła się do siebie na myśl o ulubionej kawiarni.
- Tweety, Malfoy przyjedzie tu około 15.
- Piszesz z Draco?- zmarszczył brwi i czekał na odpowiedź,  uważnie jej się przyglądając.
- Nie! Salazarze broń! To od Cass... Zresztą, co by było dziwnego w tym, że piszę listy z naszym księciuniem?
- Może to, że nigdy tego nie robiliście. Zawsze woleliście rozmawiać w ,, cztery oczy". Swoją drogą to też dziwne...
- Och, daj spokój. Idę z Black na zakupy, więc nie czekaj na mnie z obiadem Dor.- pocałowała mężczyzn w  policzek i wyszła z zamiarem odpisania na wiadomość.

Głupiutka  Cass!

Jesteś podstępną żmijką. Dobrze wiesz, że jakbyś nie napisała o kawie to bym się nie zgodziła! Ale i tak cię kocham. Co powiesz, o 14 w Malfoy Manor? 


Najinteligentniejsza i z chrapką na kawkę,
Miona
PS. Czy on spadł ze schodów? 

Podała karteczkę sowie i patrzyła jak odlatuje. Odpowiedz przyszła natychmiast, a na papierze widniały tylko trzy słowa. ,, Kocham Cię. Zgoda". W związku z tym, że na zegarze było już grubo po 12 młoda arystokratka wzięła się za skompletowanie ubioru, makijaż i tym podobne babskie sprawy. Po kilku, a raczej kilkunastu zmianach stroju, wreszcie wybrała zwiewną, kremową sukienkę z beżowym paskiem w talii, tego samego koloru czółenka i listonoszkę. Na wierzch założyła marynarkę w kolorowe kwiaty i błękitne kolczyki, które dostała od nieżyjącej już babci i zegarek ( http://stylistki.pl/ochachoch-365402 ). Z makijażem miała większy problem. Na początku chciała kreskę, potem mocne czerwone usta, jednak pod koniec zdecydowała się na dość modny w tym sezonie makijaż nude. Musiała przyznać, że wyszedł jej prawie perfekcyjnie, no ale cóż jeszcze poćwiczy i będzie parfait. Postanowiła, że dzisiaj będzie miała ładne, swobodnie opadające na ramiona, delikatne fale. Spojrzała na zegarek. 13: 50. ,,No no no,  Hermiono coraz lepiej ci idzie!" pochwaliła się w myślach i ruszyła w stronę kominka.
- Malfoy Manor! - krzyknęła i po chwili była już na miejscu.. no prawie. Bo była... ,, Super! Po prostu cudownie! Na co matka czeka z naprawieniem tego cholernego komina, aż wyląduje na Alasce!!?"
- Witaj Hermiono. - stanęła jak wryta. Wszędzie poznałaby ten głos, ten cudowny, ociekający seksem głos.  ,,Stop! To tylko twój przyjaciel. Jest dla ciebie jak brat. Ahh.. kogo ja oszukuje? Nienawidzę GO!"
- Hej Draco. Wybacz jeśli ci przeszkodziłam, ale ten jeba.. kominek ( słodki uśmiech niewiniątka) coraz bardziej szwankuje. To ja ci nie będę zawracać głowy. Lecę do Cass. Pa! - zanim chłopak zdążył cokolwiek zrobić lub powiedzieć zniknęła za drzwiami. ,,Na Salazara.. czemu ona musi być taka piękna, mieć takie śliczne rumieńce, być taka seksowana i niewinna zarazem.. a te jej oczy, cudowne, głębokie orzechowy oc... Kurwa Draco ogarnij się! Stanowczo za dużo o niej myślisz. Potrzebna mi whiskey i Diabeł..". Zabrał koszule z krzesła, wziął pod pachę ognistą i teleportował się do przyjaciela.

>.< >.<

,, Szlak by cię Malfoy! Musiałeś akurat teraz być bez koszuli?! Agh.. Swoją drogą ma boskie, umięśnione ciało, zniewalający uśmiech, piękne.. co ja gadam!! Hermiono.. weź się do kupy, Cass na ciebie czeka. Tak Cass, zakupy i kawa". Dziewczyna pewnym krokiem weszła do sypialni blondynki i już w progu powitały ją porozrzucane części męskiej i żeńskiej garderoby.
- Co tu się dzie..- nie dane jej było skończyć, gdyż przerwał jej długi i donośny jęk rozkoszy. Miona szybko wyszła i najciszej jak mogła zamknęła drzwi.  ,,No nie mogę! Przecież.. Dobra nie ważne". Obiecała sobie, że dopóki dziewczyna nie powie jej tego sama, ona nie będzie się wychylać z tym, że wie. Zeszła do salonu, w którym siedział Lucjusz.
- Dzień dobry Lucjuszu.- uśmiechnęła się do niego promiennie i zajęła miejsce w fotelu.
- Witaj Hermiono. Będziesz musiała chwilkę zaczekać na tą przebrzydłą flądrę. Jak ona zacznie się szykować. Na która się umówiłyście?- Malfoy senior zawsze był dla niej miły i troskliwy, i wbrew pozorom miał dobre serce.
- Na czte..
- Cześć Mionka, skarbie! Długo czekałaś?- do salonu wpadła zdyszana i cała zarumieniona potomkini Blacków. Uściskała Zabini i przyjrzała się jej uważnie.
- No no no, powiem Ci kocie, że z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza. - dała jej całusa w policzek i ruszyła w stronę kominka. Zupełnie nie zwracała uwagi na to, że jej przyjaciółka ledwo powstrzymuje się przed wybuchnięciem głośnym śmiechem, a wuj nawet nie ukrywał uśmiechu.
- Cass, kochanie, ja nie wiem, czy to taka nowa mody, bo ja już stary jestem , ale od kiedy stanik nosi się NA, a nie POD sukienką? Hm?- Hermiona i Lucjusz widząc paletę barw emocji jaka przewinęła się przez twarz dziewczyny, wybuchnęli gromkim śmiechem. Zawstydzona i wściekła ruszyła do swojego pokoju w celu ..em ,, skompletowania" garderoby. Gdy wróciła w salonie panował spokój, ale widziała, że na twarzach zgromadzonych błąka się cień rozbawienia.
- To co, możemy już iść Miona?
- Co?.. haha... ah tak.- mimowolnie zachichotała, gdy tylko ją zobaczyła - Do widzenia Lucjuszu. Wpadnę wieczorem, jeśli to nie problem.
- Ależ oczywiście, że nie!  Dla ciebie drzwi tego domu są otwarte dniem i nocą. Bawcie się dobrze. – Posłał im szeroki uśmiech i wrócił do czytania ,,Proroka Codziennego", kiedy dziewczyny zniknęły już w zielonym płomieniu.

>.< >.<

Tymczasem w sypiali niejakiego Blaise'a vel Diabła, młody Malfoy przedstawiał przyjacielowi koncepcje imprezy.
- Moich starych nie będzie, bo jadą na jakiś tam bankiet z ministerstwa, czy coś tam. No, więc cały dom jest nasz. Oczywiście dla bezpieczeństwa pozamykam większość komnat i korytarzy. - starał się mówić cały czas, żeby nie myśleć o pięknej pannie Zabini -Co ty na to, żeby zrobić tą imprezę w jeszcze bardziej mrocznym stylu niż dotychczas?
-Mroczniejszym? Co masz na myśli Smoku?- chłopaka wyraźnie zafascynował pomysł tlenionego.
-No wiesz zero światła, tylko reflektory dyskotekowe, ciemne, pooddzielane od siebie loże, mocny alkohol, mroczne dekoracje, turniej tańca erotycznego. - Zabiniemu, aż zaświeciły się oczy.
- To ostatnie podoba mi się najbardziej Smoczku. No to jutro zabieramy się za organizację.-
Pili jeszcze długo śmiejąc się i obmyślając listę gości. Jednak Draco myślami był przy orzechowookiej siostrze przyjaciela.

>.< >.<

Chodziły po sklepach od dobrych pięciu godzin. Cass kupiła sobie śliczną granatową, podkreślającą jej długie, smukle nogi sukienkę( http://stylowi.pl/12288672 ), natomiast Hermiona wybrała dla siebie, po godzinnym wykładnie przyjaciółki o tym jak ona ślicznie wygląda, koronkową małą czarną z rękawami 3/4 i dokupiła do tego perły od Pandory ( http://img3.stylowi.pl//images/items/o/201303/stylowi_pl_moda-damska_koronkowa-czarna-sukienka_5352803.jpg ).
- No to teraz tylko buty i spadamy.
- Kawa Cass zapomniałaś o kawie, fashionistko ty moja.- Miona nie mogła powstrzymać się od kąśliwej uwagi.
- Ha ha ha.. możesz już przestać? Śpieszyłam się.- dziewczyna zalała się szkarłatnymi rumieńcami.
- ,,Śpieszyłaś się mówisz". Dobrze już dobrze. Chodź wejdziemy tu.- wskazała na szyld Louboutin'iego. Po około godzinnych zmaganiach wreszcie udało im się dobrać  odpowiednie obuwie. Cass wybrała białe szpilki z odkrytymi palcami ( http://twojasuknia.pl/slubny-blog/wp-content/uploads/buty-slubne-christian-louboutin/Buty-%C5%9Blubne-Christian-Louboutin-14-990x990.jpg ), a Zabini bezowe, za wysokiej platformie ( http://img07.tablica.pl/images_tablicapl/91571527_2_644x461_buty-christian-louboutin-daffodile-szpilki-nowe-damskie-16cm-czarne-zdjecia.jpg ).  Po skończonych zakupach poszły do Starbuks'a na upragniona kawę. Zasiadły do stolika i popijając gorącą ciecz śmiały się i gadały.
- Chyba zanosi się na burze, Miona. Chodźmy już, chłopaki pewnie umierają z tęsknoty za nami. - kobiety zaśmiały się. Zapłaciły za rachunek, wyszły z lokalu i teleportowały się pod bramę dworu Malfoyów. Zaniosły torby z zakupami do pokoju blondynki i opadły bezwładnie na łóżko.
- To co jutro tutaj o 14?
- A o której jest impreza?
- Draco mówił, że zacznie się o 18, ale prosił, żebym cię ściągnęła do pomocy, kocie.
- Ah.. no dobrze. Wezmę ze sobą Diabełka.
Nastała cisza którą przerwał szept Zabini.
- Cass..
- Tak Mionka?- podniosła pytający wzrok na przyjaciółkę.
- Czy według ciebie Draco wierzy w miłość?

>.< >.<
Głośny grzmot odbił się echem w ciemnych korytarzach zamczyska. Krople deszcze dudniły o szybę, a głośny wiatr powodował skrzypienie okien. Zimne mury nie zachęcały do spacerów. Las zakrywał tą willę, niewielu znało jego położenie. Pod wielkimi murami znikąd pojawiły się dwie postacie. Czarne płaszcze zakrywały je od nawałnicy, a maski zasłaniały twarze. Szybkim krokiem ruszyli do bram.
-Pospiesz się – zachrypnięty, głęboki głos wydobył się spod kaptura wyższej osoby.
-Spierdalaj Gloomy- odpowiedziało mu warknięcie. Bez wątpienia byli to mężczyźni. Niższa postać, przykładała właśnie swoją różdżkę do klamki. Po niecałej minucie otworzyły się, a dwaj zakapturzeni czarodzieje weszli do chłodnego korytarza. Ponownie ich kroki rozbrzmiały w tym tajemniczym miejscu. Weszli po starych schodach i do szli do wielkiej Sali. Stał tam podłużny, długi stół, a przy nim zasiadało wiele osób. U szczytu siedział blady, potwornie wyglądający czarnoksiężnik. Jego syczący głos powodował o drżenie.
-Witajcie moi młodzi przyjaciele.
-Panie- odpowiedzieli równo i zdjęli kaptury z maskami włącznie. Niższy okazał się bardzo urodziwym, młodym mężczyzną, wręcz nastolatkiem. Ciemne, wilgotne włosy opadały mu lekko na oczy, które najbardziej przyciągały wzrok. Czarne jak noc oczy, hipnotyzowały zwoją głębią. Nie jedna osoba z trudem odwracała wzrok od tych mrocznych źrenic. Najbardziej przerażająca była ich pustka. Zero uczuć, zero ciepła, zero zimna. NIC. Jego wyższy towarzysz również miał kruczoczarną czuprynę. Dłuższe, lekko się skręcały na końcach. Z bladej twarzy nie znikał ironiczny uśmieszek, nawet teraz.
-Spóźniliście się- chłopcy zamarli – tym razem wam wybaczę. Nott, Flint siadajcie.
Teodor wypuścił powietrze, nawet nie wiedział, że wstrzymał oddech. Wyprostowany ruszył w kierunku wolnego miejsca przy rodzicach. Dlaczego muszą siedzieć tak blisko? Podniósł głowę i ujrzał twarz Narcyzy Malfoy. Siedzieli przy samym Czarnym Panu. Jego ojciec po JEGO lewicy, a stary Malfoy po prawicy. Nie zdziwił się, że nie było młodego Dracona. Jego rodzice postanowili, że przyłączy się w swoje 17 urodziny, kiedy to stanie się dorosłym czarodziejem. Dorosłym zniewolonym. Teo cicho westchnął. Jego przyjaciel siedział po środku stołu. Spuścił wzrok na kolana.
-Moi drodzy czarodzieje. Tak bardzo się cieszę na to spotkanie. Mam dla was cudowne nowiny. Otóż dowiedziałem się bardzo ciekawej informacji. Młoda przyjaciółka Pottera, ta plugawa szmata, wraz ze swoimi przyjaciółmi organizuje wielki przyjęcie przed rozpoczęciem roku.
-Ale Panie, impreza jest jutro – palnął jakiś dzieciak. Teodor spojrzał na młodego Pucey. Kojarzył go ze szkoły. Adrian był rok młodszy od niego i w szkole wydawał się wielką gadułą. Co mogło być dla niego zgubne. Czarny Pan nie lubi, jak mu się przerywa. Zostanie głupiec ukarany. Nie mylił się po chwili Ślizgon wrzeszczał z bólu, zwinięty na podłodze.
-Nie przerywaj mi ty, imitacjo czarodzieja!- cichy syk, w sali zabrzmiał jak wrzask –Wiem, że jutro jest organizowane, jak wy to teraz zwiecie, domówka u Malfoyów. Myślisz, że mnie nie poinformowali. Lucjusz, dobry przyjaciel, od razu zgłosił się do mnie po rozmowie z Draconem. Ale mi chodzi o przyjęcie na koniec roku!
Powiedziawszy to, Voldemort zdjął zaklęcie z dzieciaka. Po dwóch, może trzech godzinach drzwi otworzyły się. Teodor zdziwiony zobaczył samego Snape. Jego włosy kleiły się do ponurej twarzy.
-Panie, zjawiłem się najszybciej, jak mogłem.
-Phy! A co Cię tak długo zatrzymało?- powiedział głośno Dołohow. Śmierciożerca nie ukrywał radości na widok spóźnionego Severusa. Miał nadzieję, że czarnoksiężnik ukarze nietoperza. Postrach Hogwartu spojrzał na niego z kpiną i chłodem.
-No cóż, Dołohow. Myślę, że zebranie Zakonu Feniksa było dośćważne.- oznajmił pogardliwie Snape, a potem głosem pełnym szacunku – Panie, zdobyłem te informacje, o które prosiłeś.
-Wynoście się, jak będę się chciał z wami widzieć poczujecie to.
Nott podniósł się z rodzicami i ruszyli prędko do wyjścia. Bez słowa za bramami, teleportowali się do domu.
-Teo, Salazarze, czyś ty zgłupiał?- krzyk jego matki był pełen strachu i rozpaczy.
-Przepraszam matko, ojcze. Zasiedzieliśmy się z Flintem.
-Z tym śmieciem! Ile razy mam Ci powtarzać, że to nie jest odpowiedni przyjaciel dla ciebie? Taki Dracon Malfoy, o! To powinien być nasz częsty gość, a nie jakiś niższej rangi śmierciożerca.
-Daj spokój, ojcze. Ar jest dla mnie jak brat. A teraz wybaczcie, ale spieszę się.
-Gdzie, Teodorze, jeśli można wiedzieć?- Senior Nott potrafił być uparty.
-Do odpowiedniego dla mnie towarzysza. Tato, mówiłem już, że idę do Smoka.
-Ah, dobrze, idź- złość zastąpiła ulga. Chociaż Robert Nott wydawał się surowym, wręcz brutalnym, bezuczuciowym ojcem, kochał swoje dziecko. Kochał go, żonę i swoją małą księżniczkę. Wiedział, że Czarnemu Panu podpadł ostatnio Flint i nie chciał by odbiło się to na małym Teo. Jego syn i żona już wiele wycierpieli, a on nie chciał ich zasmucać.
-Kochanie, uważaj na siebie – przytuliła syna Sansa Nott. Chłopak uśmiechnął się blado i poszedł do siebie. Wziął prysznic, zmienił ubrania i zakładając ponownie na szyję łańcuszek ze srebrną obrączką. Musnął ją ustami, słysząc w głowie cichy śmiech dwuletniej siostry. Schował pod bluzę swój skarb, nikt o nim nie wiedział, nawet Gloomy. Uśmiechnął się do swojego odbicia i zniknął. W pokoju można było usłyszeć ciche pyknięcie. Mocny poryw wiatru spowodował otwarcie się okna. Zrzuciło ono ramkę ze zdjęciem. Zbite szkło przysłaniało poruszające się postacie. Piękna kobieta o hebanowych włosach śmiała się, trzymając na ręku małe zawiniątko. Obok stał mężczyzna z uśmiechem niósł małego chłopca, który wpatrywał się w swoją maleńką dziewczynkę. Księżniczkę. Jego siostrę. Zmarłą siostrę.

>.< >.<


Kolejny rozdział za nami. Przepraszamy za błędy, staramy się je wyłapywać, ale czasem nam się schowają xD I jak wam się podoba dzisiejszy odcinek? Liczymy na komentarze i miłe słowa. No dobra, nie muszą być miłe, za to szczere. Krytyka nas uczy! 
Jilly Malfoyówna  ;) 

wtorek, 17 września 2013

Nic tak nie ciąży, jak sekret.

                                                       

Zapraszamy do obejrzenia nowego, poprawionego postu o bohaterach! ;D Przepraszamy, że tak długo musieliście czekać, ale zapowiada nam się pracowity rok :) Następny rozdział postaramy dodać szybciej!


                                                 
                                                                      >.<>.<
Hermiona przyglądała się wymiętej kartce. Leniwym krokiem skierowała się w stronę łazienki. Wzięła szybki prysznic i już bardziej energicznie zeszła na dół.  Przechodząc przez ogromną, bogato zdobioną jadalnie przeszła do kuchni. Uśmiechnęła się na widok Doriana.
Był on kucharzem w Zabini Manor. Wiele ludzi dziwi się, dlaczego
w domu czysto krwistych Zabinich pracują czarodzieje, a nie skrzaty. Ród Zabinich wywodzi się również z arystokratycznej rodziny
u mugoli. Praprapra..dziad Miony był hrabią i to on zapoczątkował zwyczaj zatrudniania ludzi. Każdy z pracowników oczywiście był
i jest czarodziejem. Jednakże oni sami zadecydowali wziąć przykład
z przodków i zostać w hrabstwie Zabinich.
Dorian Novelba to wysoki, czarnowłosy mężczyzna. Niedawno obchodził 45 urodziny. Każde jego danie wręcz rozpływalo sie w ustach. Miona z bratem od dziecka wymykali się do kuchni, by podebrać trochę ciastek i innych łakoci. W kuchni zawsze aromatycznie pachniało,  a w tle leciała muzyka. Panienka Zabini zauważyła na ladzie pyszne „Diramisu”, ciasto które przypominało mugolskie tiramisu, ale zamiast kawy była pyszna mleczna czekolada. Odruchowo chciała sobie nałożyć kawałek, ale tak by Dorian, który teraz stał tyłem nie zauważył. Wyciągnęła ręka i już prawie nałożyła, gdy..
-Panienko Zabini, nawet nie próbuj!- usłyszała męski głos. Zaskoczona podniosła wzrok i zobaczyła kucharza patrzącego na nią
z rozbawieniem i przyganą – zjadłaś śniadanie, że już się zabierasz za łakocie?
-No.. prawie zjadłam- odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
-Ehh, siadaj. Zaraz coś ci dam- powiedział.
Miona usiadła na ladzie, na przeciwko „Diramisu” i z miną zbitego pieska wpatrywała się w piękne ciasto.
-To patrzenie nic ci nie da, słonko. Proszę jedz- mężczyzna podał jej talerz z smakowicie wyglądającym tostami francuskimi, jej ulubionymi. Nie przejmując się zasadami dobrego wychowania, zaczęła jeść je rękoma. Dorian wyglądał na usatysfakcjonego, że jego najlepsza „klientka” z zadowoleniem się zajada.
-Pyszne!- powiedziała z pełną buzią brązowowłosa.
-Nie mów z pełną buzią, panienko. To, że nie ma tutaj pani Spart nie oznacza, że musisz się zachowywać jak jakiś prostak- powiedział Novelba, a potem dodał milszym tonem – jakieś szczególne plany na dziś ma panienka?
-Chyba nie, zostanę w domu i poczekam na bra..- Zabini jakby się obudziła, ze zwinnością godną kota zeskoczyła na podłogę
i wybiegając zawołała- Cholera! Zapomniałam! Idę do Malfoy Manor!!!
I zanim Dorian zrozumiał znaczenie słów dziewczyny, w drzwiach mignęły mu tylko brązowe loki.Cholera..z jej ust.. niemożliwe..Chyba nie.. ale ta dziewczyna zawsze go zaskakiwała. Swoim uśmiechem trzyletniej dziewczynki podbiła jego serce. Z roku na rok, coraz częściej zjawiała się w kuchni. Dorian uśmiechnął się i wrócił do gotowania, wspominając nadal małą dziewczynkę, która z wypiekami na twarzy siedziała i wpatrywała się w piekarnik*, gdzie robiły się jej ciasteczka.

  >.<>.<>.<

Hermiona biegła w stronę salonu, w którym był kominek. W biegu minęła Sophie, ich pokojówkę.
Z zawrotną prędkością złapała garść proszku Fiuu i wskoczyła do kominka.
-Pokój Dracona w Malfoy Manor.
Błysnęły zielone płomienie i dziewczyna poczuła jak wypada z wiru kominkowego.
Gdy otworzyła oczy zobaczyła, że znajduje się w jadalni, a nie
w pokoju Malfoya.
-No jasne, mówiłam im już z 10000 razy, ze to cholerstwo się psuje- mrucząc do siebie ruszyła w stronę schodów.
Mijając  drzwi prowadzące do salonu usłyszała glos Narcycy wymawiający jej imię. Zatrzymała się i już miała podejść aby się przywiać, gdy usłyszała dalsza cześć wypowiedzi.
-Och, Carmen. Hermiona jeszcze nie wie. Victoria uważa, że jest jeszcze za młoda i może tego nie zrozumieć. Na dodatek to byłby nie tylko dla niej szok, ale i dla Blaise..
-Jak to nie wie?! Victoria powinna jej to już dawno powiedzieć! Oni są już dorośli!
-Nie przesadzaj, sama wiesz, że dla Hermiony lepsza jest niewiedza
w tej kwestii. Teraz może się wyszaleć, mieć normalna rodzinę, bez żadnych zadań od Sama- Wiesz-Kogo.
-Narcyzo, nie powinnaś tak mówić. Ściany mają uszy!
Zagubiona i zaciekawiona Hermiona poczuła się trochę winna, więc postanowiła oddalić się od miejsca zbrodni. Wchodząc schodami
i kierując się  w stronę pokoju Dracona rozmyślała nad podsłuchana rozmową.
Czego ona nie wie? Jaki sekret ukrywa mama? Dlaczego mielibyśmy słuchać się Voldemorta?
-Miona, wolniej się nie dało?!! –zagniewany glos brata wyrwał ją wiru myśli.
-Oj nie przesadzaj, nie dość ze mnie obudziłeś, to teraz krzyczysz- powiedziała lekko zirytowana dziewczyna- co się stało?
-Witaj Hermiono-  usłyszała rozbawiony, aksamitny głos.
Odwróciła się i zobaczyła jego. Boże, jaki on jest piękny! Nie wcale nie, on jest w sumie brzydki.. ta a Blaise pocałuje Brown! On jest idealny! Te włosy, te oczy, te.. oj przestań, i tak nic z tego nie będzie! To Malfoy, Draco Malfoy. Chłopak Niedostępny. Ten, który bierze dziewczynę na jedną noc. Nie prawda, ciebie jeszcze nie zaciągnął do łóżka. No właśnie brzydalu.. ale to znaczy, że mnie szanuje.. taa, a może po prostu jesteś nie w jego typie?! DOBRA KONIEC!
-Hej Draco- odpowiedziała i odwróciła wzrok, żeby nie zauważył zachwytu w jej ochach. Ale czy to jej wina, że w tej zielonej bluzie i czarnych spodniach wygląda tak, tak ehh seksownie.
-No dobra siostra, jak już nas zaszczyciłaś swoja obecnością, to słuchaj!! Mamy genialny plan, co nie smoku?
-Tak, genialny bo MÓJ- odpowiedział Malfoy i leniwym krokiem ruszył w stronę foteli. Jest piękna.. szlak! Draco przestań się na nią gapić! Ogarnij się to siostra twojego kumpla i przy okazji twoja przyjaciółka! Co z tego, że jest śliczna, ma piękne czekoladowe oczy, w które mógłbym patrzeć godzinami...STOP! Koniec Malfoy!
-Phi! TO jest wspólny plan!- powiedział Blaise upartym głosem trzylatka.
-Nie diable, mowiłem już o tym wcześniej. Ale ty jak zwy..
-Stop! Jaki plan?- zapytała zniecierpliwiona brunetka. Nie lubiła nie wiedzieć o czym mowa.
-A! No właśnie. Nasz genialny, super fantastyczny, niesamowity, nieziemski, fenomenalny,cudowny..
-Robimy imprezę- przerwał mu Draco
-Imprezę?- odpowiedziała, rozczarowana Hermiona. Szczerze musiała przyznać, że miała nadzieje że chłopcy słyszeli może coś o tym sekrecie, o którym mówiły kobiety na dole.
-Tak! Imprezę!- odpowiedział entuzjastycznie Diabeł
-Planowaliśmy ją zorganizować pojutrze. Co o tym myślisz?- spytał Draco, nieodrywający od niej wzroku.
-No cóż, myślałam żeby wyjść do biblioteki i wypożyczyć książki
o hist..
-Oj Zabini! Nawet w wakacje musisz być kujonem?-jęknął Malfoy – nadal się zastanawiam, co ty robisz w Slytherinie?
-Wal się!- warknęła w jego stronę.
-Teraz? No cóż jeśli to prośba- zaczął irytować się Smok, ale przerwał mu brat młodej brunetki. Po wykładzie „Malfoy to moja siostra, więc bez żadnych takich tekstów” i „ Kędziorku, poczytasz sobie później”, młodzi czarodzieje zaczęli grać w „Zrzuć Goblina”. Nie wiadomo ile czasu minęło, gdy Draco wykłócający się właśnie
o punkty z Diabłem, zorientował się, że Mała zamilkła. Spojrzał
w jej stronę. Leżała na nim z zamkniętymi oczami i delikatnym uśmiechem na ustach. Brązowe pukle opadały jej niedbale na buzię, a podwinięte nogi tworzyły „kołyskę”. Zapatrzony w ten śliczny obrazek, darował sobie tą kłótnie z przyjacielem. Nie chciał jej budzić.
Tak ślicznie śpi.. Nie po prostu boisz się jej gniewu.. taa, ciekawe o czym śni? Na pewno nie o tobie.. może jednak ją obudzić? Nie!! Niech śpi jest taka delikatna, aha po prostu niech śpi.
-Diable, Miona zasnęła- powiedział, nie odrywając wzroku od czarownicy.
-Ehh.. w takim razie pora się zbierać- powiedział szczęśliwy Diabeł, który po cichaczu dodał sobie parę punktów i który cieszył się ze swojego sprytu.
-Nie musicie- powiedział szybko Dracon, może zbyt szybko? – przecież są pokoje gościnne. Zostaniecie na noc i nie będziesz musiał Hermiony budzić.
-Okey, niezły pomysł. Skorzystam tylko z waszej sowy.
-Jasne, jest u ojca- powiedział Malfoy.
Kiedy tylko diabeł wyszedł z pokoju, Draco podszedł do fotela
i przyklęknął obok śpiącej dziewczyny. Delikatnie odgarnął jej włosy z twarzy. Uśmiechnął się widząc, że dziewczyna instynktownie przysunęła się bliżej jego.
-Nie będziesz tutaj spać, księżniczko- szepnął i powoli podniósł młodą Zabini. Jest taka lekka i ciepła. Pachnie słodkimi truskawkami. Z takimi myślami oczarowany młodzieniec zaniósł „księżniczkę” do pokoju gościnnego i ostrożnie położył ją na łóżku. Sięgnął koc z szafy i przykrył dziewczynę. Postał jeszcze chwile przyglądając się małej piękności. W końcu musiał wrócić do przyjaciela, skierował się w stronę swojego pokoju.
-Draco- usłyszał cichy głosik.
Odwrócił się żeby jej wytłumaczyć, że zostaną tu z Blaisem na noc, ale dziewczyna nadal spala..
Powiedziała moje imię śpiąc! Z niedowierzeniem, wyszedł z pokoju
i szczerząc się do siebie wrócił do pokoju.
-Gdzie moja siostrzyczka?
No tak, Blaise ma świra na punkcie swojej siostry.
-W pokoju, zaniosłem ją tam- odpowiedział obojętnym głosem Smok.
-Aaa, to spoko.- diabeł się wyszczerzył- no to co? Kogo zapraszamy na imprezę? Wszystkich ślizgonów? Z Teo?
-Nott jutro przyjeżdża, więc zostanie na imprezę. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Wiesz, że Miona go nie cierpi- powiedział
i uśmiechnął się krzywo.
-Taa.. nie dziwie się. Początek ich znajomości nie był udany. A ona nadal pamięta skutki ,,dowcipu" Teo.
Po tym jak dolał  do kawy jego siostry trucizny, nie potrafiła przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Fakt eliksir nie zagrażał jej życiu, ale gdyby nie szybka interwencja Draco to pewnie do dzisiaj byłaby jedną wielką plamą osocza. Sam Nott zarzekał, że pomylił kubki i trucizna miała być dla Dafne, ale no cóż..
-Debil i tyle. Ale myślę, że to był przypadek.
-Skąd ta pewność?
-Bo, czy on kiedyś miał coś do Małej? Nie, z Dafne się nie lubią, ale do Miony nigdy nic nie miał..
Później, przyjaciele rozmawiali o szczegółach imprezy. Z ognistą zasnęli na fotelach.
 
 
                                 >.<>.<
 
-Miona!!!- wrzask, a potem głośny huk, zawiadomił młodą Zabini
o przybyciu kuzynki Malfoya. Do pokoju wbiegła piękna dziewczyna,
o długich złocistych lokach z iskrzącymi się szarymi oczami.
-Hej Black- wyszczerzyła się w stronę Cass i wpadły sobie w ramiona. Black było nazwiskiem jak i ksywką młodej potomkini Blacków. Pierwsza córka Andromedy, która została z kochaną ciocią Bellą kiedy jej matka uciekła do kochanka.
 -Słyszałam o imprezie! Coś czuję, że będzie to impreza roku! Masz już w co się ubrać? Nie, ja też. Co ty na to, żeby wyskoczyć dziś na zakupy? Tak, wiem jestem genialna! Muszę Ci coś powiedzieć!! Albo nie, sama zgadnij!
Chociaż Miona znała tą szaloną dziewczynę od dziecka, to nadal zadziwiała ją zdolność Cass do mówienia. Czy ona w ogóle oddycha?
-Hmm, no nie wiem. Poderwałaś już Malcolma?
-Pudła, a Malcolm to już przeszłość. Teraz mam chrapkę na Aleca.
-o to, dostałaś porsche?
-niee, wiesz co myśli Bella o wynalazkach mugoli.
-Poddaję się!!- jęknęła Miona
-hahah, no to słuchaj! Od tego roku pożegnam się z Darkness**
i przenoszę się do Hogwartu!
- co?! Serio! Na Salazara! To genialnie, czemu mi nie napisałaś tego w liście?! Dlaczego?- oburzyła się Hermiona.
- Wrzuć na luz Zabini, bo jeszcze ci mózg wyparuje! Hahha- naśmiewała się ulubienica Bellatrix.
- Wal się! – odpowiedziała z uśmiechem brązowooka.
-czy to nie dziwne, że zawsze to mówisz kiedy jestem w pobliżu?- spytał ktoś za nimi.
- Draco! Kochany, tleniony kuzynie! – i po chwili Black rzuciła się na Malfoya.
- hahah, hej Cass! – stłumiony głos Draco wydobył się z zza burzy hebanowych loków.
-proszę, proszę! Kogo tu przywiało- brat Miony pojawił się w drzwiach nie wiadomo kiedy.
- Blaise, ty pupilku diabła!
Teraz obaj panowie byli przyduszani przez piękną czarownicę. Po wielu przywitaniach, uściskach i radosnych nowin, młodzi Zabini pożegnali się i wrócili do domu.

 
                               >.<>.<
 
* Dorian lubi korzystać ze sprzętów kuchennych mugoli, a Zabinim to nie przeszkadza.
** Darkness to inna szkoła magiczna, taka jak Hogwart. Położona
w Chorwacji


>.<>.<
 
No i mamy kolejny rozdział. Wielkie dzięki dla Martyny za zbetowanie nam naszych wypocin i wręcz stworzenie od podstaw tego dzieła. Liczymy na wasze komentarze bo tylko dzieki nim mamy pewność, że koś nasz blog czyta. 

środa, 11 września 2013

Ogłoszenie!!


 Chciałybyśmy was strasznie przeprosić, ale nie wiemy dokładnie kiedy pojawi się kolejny rozdział. Musicie wybaczyć i nam i naszej becie. Ja mam straszny nawał prac domowych, korki i te inne rzeczy związane z testem gimnazjalnym, a Asia z betą testy sprawdzajace w LO. Postaramy się wam zrekompensować czas oczekiwania długim i ciekawym rozdziałem.                                                                                                                                                                                                                            Jilly Malfoyówna