wtorek, 29 października 2013

Milczenie, które nie mówi prawdy - jest również wielkim kłamstwem..

-Jak? Jak mogłaś mi to zrobić! 
Krzyki i szloch roznosiły się po willi, a napięta atmosfera była wręcz namacalna.
-Kochanie, proszę.
Głosy dochodziły z obszernego pomieszczenia, w którym siedziała trójka ludzi. Piękna kobieta siedziała na fotelu, a z jej wielkich oczu płynęły łzy. Długie włosy opadały na plecy, a całą sylwetką wyrażała smutek i bezradność.
-O co, MAMO? – nad nią stała niska dziewczyna. Burza loków i roziskrzone oczy tworzyły piorunujący efekt. Na jej twarzy również płynęły słone krople, a malutkie dłonie zaciskały się w pięści.
-Hermiono, ja to wytłumaczę, tylko daj mi coś powiedzieć.
-Nie, mogłaś mówić przez te wszystkie lata, a teraz kiedy sami odkryliśmy twój sekret, możesz się pieprzyć ze swoimi wyjaśnieniami! – odwróciła się i nie panując nad emocjami pobiegła do swojej sypialni. Victoria Zabini patrzyła za córką z bólem. Przeniosła spojrzenie na chłopaka. Przystojny mulat siedział na kanapie i beznamiętnie patrzył w kominek. 
-Blaise – szepnęła w jego kierunku, zamknął oczy –Blaise, proszę. Zrozum.
Pokiwał tylko głową i gwałtownie się podnosząc zostawił ją samą. Usłyszała trzask drzwi. Łzy ponownie popłynęły po jej policzkach, na drżących nogach dotarła do biurka w rogu. Szczupłymi palcami napisała krótką notatkę i wysłała szarą sowę. Patrząc, jak się oddala myślała nad zbliżającą się burzą. Szary ptak zniknął z jej pola widzenia. Westchnęła i usiadła na fotelu. Musi się uspokoić i pójść do córki.
.*.*.*.
Leżąc na swoim, wielkim łóżku poczuła się strasznie samotna i bezradna. Okazało się, że z dnia na dzień jest nikim. Nie ma rodziny. Nie ma ojca. Nie ma matki. Nie ma Blaise. Kolejny szloch owładnął jej ciałem. Kiedy zobaczyła teczkę ze swoim imieniem nie mogła w to uwierzyć. Do końca dnia starała się zapomnieć o jej zawartości, a Ślizgoni starali się pomóc. Jednak uporczywa myśl nie znikała. Przed oczami ponownie stanęła jej kartka.

Imię: Hermiona Jean
Nazwisko: Nord
Wiek: dwa lata
Opis zewnętrzny: brunetka z piegami i brązowymi włosami
Znaki szczególne: -
Zachowanie dziecka: często zamyślona, chętnie bawi się z innymi, pomocna, grzeczna
Problemy: dziewczynka cierpi na bezsenność, często budzi się z krzykiem wołając matkę, boi się ludzi w czarnych płaszczach, nie poznaje wiele przedmiotów codziennego użytku, chowa kredki pod łóżko
Nowa rodzina: Victoria Zabini, Blaise Zabini
Jak ona bardzo chciała, żeby matka się roześmiała kiedy jej to pokaże. Zamiast tego zbladła i z niedowierzeniem wpatrywała się w nią. Jak ktoś mógł być tak okrutny? Czy ona jest problemowym dzieckiem? Nie, jak byłaby mała mogła to zrozumieć, ale teraz! Po tylu latach życia w kłamstwie! Poczuła skrzypnięcie drzwi i nagle została mocno przytulona
-Blaise ..
-Ciii, jestem tu, kędziorku. Jestem i będę. Kocham cię mała, czy jesteś moją prawdziwą siostrą czy nie – szeptał jej do ucha słowa, których najbardziej potrzebowała. 
-Ja też cię kocham, Tweety – leżeli tak z godzinę albo dwie. Kryształowe kropelki przestały płynąć z jej oczu, a oddech na powrót stał się regularny. 
-Śpisz dziś u mnie? – zawsze, kiedy jedno z nich było smutne druga osoba nocowała u niej. 
-Jasne, idę pod prysznic i wracam.
Leżała na brzuchu, palcami badając wzory na poduchach. Parę minut później poczuła znajome perfumy i delikatny dotyk na ramieniu.
-Czego chcesz?
-Porozmawiać, jak zrozumiesz to może mi wybaczysz – jej matka miała tak smutny głos. Sama dziewczyna była ciekawa tej historii, westchnąwszy, usiadła na łóżku i popatrzyła na kobietę.
-Dobra, byle szybko.
-Kochanie, ja.. powinnam była powiedzieć to wcześniej, ale nie chciałam niszczyć ci życia. Wszystko zaczęło się siedemnaście lat temu. Czarny Pan siał spustoszenie, a ja i moja przyjaciółka zaszłyśmy w ciążę. Jak się domyślasz, chodzi mi o Narcyzę. Przesiadywałyśmy w domu, z wielkimi brzuchami martwiąc się o naszych mężów. Twój ojciec, tak jak Lucjusz służył Sama-Wiesz-Komu.
-Tata? Przecież my nienawidzimy Voldemorta!
-Tak, kochanie. Teraz, wtedy baliśmy się i staliśmy po jego stronie do czasu. Byłam wtedy w ósmym miesiącu, siedziałam w ukrytym domu. Ze mną była tylko położna, nikogo więcej. Nie chcieliśmy by Riddle dowiedział się o narodzinach potomka Zabinich. Mógł by wtedy nas szantażować albo nawet pozbawić go życia, abym mogła wrócić do służby. Tak czy siak, przesiedziałam tam miesiąc, twój ojciec odwiedzał mnie co parę dni. Tego dnia dostał ważną misję, a ja zaczęłam rodzić. Z bólem i nie małym trudem przyszedł na świat śliczny chłopiec. Płakałam ze szczęścia, wyczekując powrotu Aarona. Jego powrót uradował mnie niesamowicie. Postanowiliśmy, że z małym Blaisem zostanę w tej chacie. Podziękowałam położnej i zostałam sama. Miesiąc po miesiącu, mały diabełek rósł. Nie rozmawiałam z nikim oprócz Narcyzy i Aarona. Cyzia opisała mi Dracona i radziła zostać do końca wojny.  Kiedy do naszych uszu dotarła wieść, że Harry Potter pokonał Riddla, świętowaliśmy w ciszy. Wróciłam do domu z półtorarocznym rozrabiaką. Z Malfoyami spotykaliśmy się często, a maluchy się polubiły. Aaron zaczął pracować w ministerstwie. Tam dowiedział się o planowanym ataku na Cyzię i resztę arystokratów. Nie planowali jednak żadnej uroczystości. Pewnego dnia, siedzieliśmy w domu, kiedy przybył patronusy Lucjusza o zjeździe rodzin czysto krwistych i latających wszędzie zaklęciach. Twój ociec nie chciał pozostawić przyjaciół i zostawiając mnie z dzieckiem poszedł pomagać. Parę godzin później przybył Lucjusz mówiąc, że jest ranny. Teleportowaliśmy się do Munga, gdzie leżał na oddziale. Płakałam, kiedy szeptał, że mnie kocha. Przed straceniem przytomności kazał mi iść do Sierocińca na rogu szóstej i adoptować małą brunetką. Miała mieć piegi i wielki brązowe oczy, wielkie zdolności magiczne. Zaczął mamić o przepowiedni i pomocy dla Wybrańca – Victoria popatrzyła na nią załzawionymi oczami –Wiesz, jaki było jego ostatnie zdanie?
-Nie – dziewczyna przytuliła matkę.
-Znajdź Hermionę, naszą nadzieję – pani Zabini odsunęła od siebie młodą kobietę –I znalazłam. Kiedy zobaczyłam cię, jak szybko nawiązałaś kontakt z Blaisem. Wiedziałam, że to o Tobie mówił. W tajemnicy przed wszystkimi adoptowałam Cię.
-Ale wszyscy myślą, że jesteśmy bliźniakami – popatrzyły na chłopaka stojącego w progu.
-Masz rację, gdy ujrzałam was razem, wasze podobieństwo mnie uderzyło. Brązowe tęczówki i ciemne włosy. Poprosiłam położną, która cię odbierała, kochanie, by dopisała tam Hermionę. 
-Kto o tym jeszcze wie? 
-I czemu było to u Smoka?- Blaise wparował do pokoju w samych bokserkach. 
-Wiedzą o tym Malfoyowie i Parkinson. Zawsze byliście ciekawskiej natury, więc schowaliśmy to u Lucjusza. Przepraszam was. Ale to nie zmienia mojego uczucia do was, jesteście dla mnie najważniejsi. Robiłam to dla twojego bezpieczeństwa, córeczko, jak masz być wmieszana w przepowiednię to niech Czarny Pan wierzy w twoją śmierć.
-Kim są Nordowie? 
-Nie wiem – przyjrzała się zamyślonej córeczce –Mam prośbę. Nie szukaj ich. Nie chodzi mi o egoistyczne pobudki, tylko to kim są mogłoby odmienić Twoje życia na gorsze i wystawić na niebezpieczeństwo. obiecajcie. 
-Nie będę ich szukać – szepnęła i posłała matce lekki uśmiech –Chciałabym iść spać i to przemyśleć.
-Rozumiem – pocałowała czoła rodzeństwa i opuściła pokój.
Blaise wskoczył pod kołdrę, przytulając się do siostrzyczki. Leżeli w ciemności pogrążeni w myślach.
-Blaise? – szturchnęła towarzysza.
-Hm?
-Znajdziemy ich, prawda?
-Obiecałaś matce, że nie spróbujesz – zdziwił się postawą siostry, zawsze grzeczna, a tu proszę.
-Ale ty nie obiecałeś. Pomożesz mi?
-Nie wiem – ucichli z powrotem –A jak pokochasz ich bardziej?
-Blaise Zabini, jak możesz tak myśleć. Jesteś najlepszym bratem na świecie, jeśli miałabym mieć innego brata, ty i tak zostaniesz moim Tweety, bliźniaku – uśmiechnęła się, splatając ich palce.
-Ty też nie jesteś taką złą siostrą, Kędziorku – ziewnął przeraźliwie i przeciągnął się. Hermiona zasypiała rozmyślając nad opowiedzianą przez matkę historię. Była zamieszana w przepowiednie? Miała pomóc Harry’emu? Bała się nowej odpowiedzialności, ale wiedziała, że Zabini już dużo poświęcili dla niej i nadal stoją na krawędzi. Jeśli miała ich uratować przed gniewem Voldemorta musiała pomóc go pokonać. Ale jak to zrobić? Prawdopodobnie od początku, dlatego musi ich odnaleźć. Musi z pomocą Diabła, czy nie znajdzie rodzinę i pomoże Potterowi w zbawieniu świata. Potem już nic nie pamiętała, nie widziała smutnych brązowych oczu brata wpatrujących się w nią. Nie słyszała, jak na dole sowa stuka w okno, a jej matka w szlafroku otwiera kartkę. A już na pewno nie widziała zawartości kartki i miny swojej matki. Victoria Zabini zbladła i podeszła do kominka wrzucając list. Ogień niszczył papier, na którym było napisane jedno słowo. Jedno słowo, które wprawiło dorosła kobietę w przerażenie. „Przepowiednia”.
Leżąc w łóżku nadal słyszała szept męża. Szept o Wybrańcu. Szept o proroctwie. Szum liści i trzeszczący ogień niosły smutny, zbolały głos Aarona Zabiniego.
„Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana...
Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna...
I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...
Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
Pomoc Największych mu nie pomoże…
Nadzieja jest blisko ..
Od pierwszego słowa wspiera jego ruchy…
Odpiera ataki..
Poświęci wszystko by koniec wojny
Życie się dłuży, a śmierć nadchodzi szybko…
Nadzieja w dwunastym i Moc w siódmym…
Połączą siły i zbawią 
Dziedzica "



>.< >.< >.<


Specjalnie dla was przyśpieszona wersja. W pełni napisana przez betę- Martynkę. Brawa dla niej. ;* <3 Mamy nadzieje, że rozdział się podobał. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz