piątek, 30 sierpnia 2013

Wspomnienia są oknem na szczęście.

Była 3 w nocy. Jedyną osobą, która o tej porze nie spała, była Hermiona Zabini. Siedziała na parapecie w przytulnym pokoju. Był on w kształcie prostokąta. Miał korzenne ściany i dywan z długim włosiem koloru kości słoniowej. Przez dwa duże okna, mogła podziwiać widok lasu za domem. Naprzeciwko wejścia do pokoju stało wielkie, wręcz królewskie łoże z baldachimem, a po jego bokach etażerki. Po prawej stronie znajdowała się biblioteczka, z bogatym wyposażeniem. Tuż obok znajdowały się drzwi do garderoby. Każda ściana miała pełne zaopatrzenie butów, ubrań, kosmetyków. W centrum pomieszczenia stała toaletka* Po przeciwnej stronie drzwi miejsce zajmowało piękne drewniane biurko, obecnie zawalone książkami. Niedaleko stała potężna acz subtelna wieża stereo. Wszystko było utrzymane w ciepłych i taktownych kolorach. Ten piękny i pogodny pokój był jej. Uwielbiała siedzieć w nocy, patrzeć w księżyc i popijając czekoladę dawać myślom dryfować. Myślała o tym, jak teraz wygląda jej życie. Była szczęśliwa. Miała kochającego brata, troskliwych przyjaciół. W nauce również trzymała wysoki poziom, była w końcu Prefekt Naczelną. Jednak czegoś jej brakowało. Czegoś, a raczej kogoś... Osoby, którą darzyłaby nieograniczonym zaufaniem, przy której czułaby się bezpiecznie, z którą mogłaby milczeć, ale nie byłaby to krępująca cisza. Osoby, którą kochałaby ponad wszystko. Kiedyś myślała, że tym kimś jest Ron. Niestety strasznie się pomyliła. Rudy zdradził ją. Przypomniała sobie tamtą imprezę, kiedy to zamierzali uczcić zwycięstwo meczu z Krukonami. Wiele czasu musiała poświęcić by namówić Blaise aby mogła zaprosić przyjaciół z Gryffindoru, ale jak zwykle udało jej się. W połowie zabawy zauważała brak Ronalda, przestraszona, że wpakował się w kłopoty postanowiła go znaleźć. Niestety żaden ślizgon ani gość nie wiedział, gdzie zniknął rudy Weasley. Zrezygnowana i zdenerwowana postanowiła wrócić do swojego dormitorium. To co tam zastała zamurowało ją. Na jej łóżku leżał półnagi Ron i obściskiwał się z jakąś blond ślizgonką. Na samo wspomnienie tego jak przyłapała ich w JEJ dormitorium wzdrygnęła się z obrzydzenia. To była rok temu. Teraz ona i Ron starają się odnowić ich przyjaźń. Wiedziała, że nigdy nie da rady zaufać całkowicie Ronowi, ale na prośbę Harrego postanowiła dać mu drugą szansę. Na samo wspomnienie Pottera uśmiechnęła się. Ten czarnowłosy chłopak, który nie wiedział, co to grzebień, był dla niej jak brat. Mogła się do niego bezkarnie przytulać, nie bojąc się, że ktoś weźmie ich za parę. Tym bardziej, że dla wszystkich rzeczą oczywistą było, że Złote Dziecko jest szaleńczo zakochane w Ginny. Ginevra Molly Weasley była od niej młodsza o rok. Dziewczyna była z Gryffindoru, ale przyjaciółkom to nie przeszkadzało. Kochały się jak siostry i zawsze mogły na siebie liczyć. Tak na prawdę tylko Gin i Harry znali każdy jej sekret, każdą myśl. No i był jeszcze Draco. Zapatrzony w siebie, arogancki arystokrata o wyglądzie greckiego boga. Nie był jej przyjacielem, ale nie był też wrogiem. Znała go od małego, ale jak się okazało nie wiedziała o nim praktycznie nic. W domu był miły, czarujący, zabawny.. A w szkole zmieniał się w pozbawionego uczuć króla Ślizgonów, Łamacza serc, Boga Seksu. ,, Pieprzona tleniona fretka" pomyślała Miona, ale jej mózg zamiast zareagować złością spłatał jej figla i wygrzebał wspomnienie sprzed lat..


„Mała, ciemnowłosa dziewczynka siedziała na łóżku brata i zaczytana w książce, nie zwracała uwagi na otoczenie. Nie zauważyła nawet, kiedy chłopczyk o jasnych włosach wszedł do pokoju. Uśmiechnął się psotnie i zaczął skradać do brązowookiej. Gdy stanął już za nią, zaczął ją łaskotać. Wiedział, że tego nie lubi, ale kochał patrzeć jak się na niego denerwuje. Była wtedy taka słodka.
- Draco przestań!!! hahaha... wiesz ze tego hahahahah nie lubię hahah.!!- wykrzykiwała Mionka pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.
- Dobrze ale musisz mi coś obiecać. - młody arystokrata lubił stawiać warunki - Coś za coś, tak?
-No dobrze, o co chodzi?- dziewczynka lekko zmrużyła oczy i patrzyła z wyczekiwaniem, co powie jej młody Malfoy.
- Jeśli do 17 roku życia, żadne z nas nie będzie miało chłopaka ani dziewczyny, to będziemy razem. Co ty na to? - posłał jej ironiczny uśmiech, który ona tak uwielbiała. Hermiona ze skupieniem analizowała słowa przyjaciela, uważnie się przy tym mu przyglądając.
- Czyli jak do moich 17 urodzin...
- Czyli do 1 grudnia- przerwał jej Draco. Dziewczynka przewróciła oczyma. Nie lubiła jak ktoś jej przerywał.
- i ty i ja będziemy sami- kontynuowała - to już 2 grudnia będziemy parą tak ?
- Dokładnie.
- A co, jeśli nie będziemy się kochać? Mamy być razem, a nic do siebie nie czuć?- wolała wypytać o wszystko teraz, niż dowiedzieć się dziwnych rzeczy za te 6 lat.
,, Ja już cię kocham" pomyślał chłopiec.
- No tak, może przez te 6 lat coś do siebie poczujemy. To jak zgoda?
- Hmm.... Zgoda.



Wspomnienie się rozmazało, a Hermiona z głośnym westchnięciem wstała i odstawiwszy szklankę na biurko, opadła bezwładnie na łóżko. Nie minęła minuta, a już spała. Rano obudziło ją stukanie w szybę. Zaciekawiona, kto może pisać do niej o tak wczesnej porze, wyskoczyła z łóżka i podbiegła do okna. Zaskoczona rozpoznała sowę Malfoya. Otworzyła okno i wpuściła ptaka do pokoju. Odwiązała list. No tak, przecież Blaise był u Draco. Dała Smokowi herbatnika i wypuściła go przez okno. Przyglądając się notatce, usłyszała trzepot skrzydeł i sowa odleciała. Jej brat nigdy nie czekał na odpowiedź. Z lekkim uśmiechem zaczęła czytać krótką wiadomość.



Kochany Kędziorku!
Jak najszybciej pokaż się w Malfoy Manour! Nie uwierzysz co znaleźliśmy! Musisz tu być! Mamy do ciebie bardzo ważną i poważną sprawę.


Twój przystojny i zabawny braciszek,
Tweety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz